wtorek, 22 września 2009

Wypadki dnia dzisiejszego...

Naprawde nie wiemy co o tym myslec.

Noc minela nam wprost cudownie. Co prawda zagladal nam do przyczepy, jak wyrazil sie kierowca, jakis 'nygus', ale zobaczyl nas i sie wystraszyl ;) Niemniej, wypoczeci i pelni energii postanowilismy poczekac troche na naszego pana kierowce i decyzje jego spedytora. Oczekiwanie nalezalo raczej do tych przyjemniejszych bo przy herbatce, kawce, czekoladzie i towarzystwie jeszcze dwoch innych kierowcow :) Byla szansa na wyjazd na Slask, ale sie nie udalo :( Zaczelismy szukac szczescie przy wyjezdzie ze stacji.

Zaczelo sie w miare obiecujaco. Po niecalej godzinie zatrzymal sie facet, ktory nie mowil co prawda po angielsku, ale byl bardzo mily, no i jechal w strone Francji.. No wlasnie. I tu popelnilismy podrecznikowy blad. Zamiast wysiasc gdzies na parkingu, dalismy sie zawiesc do zjazdu... 3h czekania, 2 ostrzezenia policji... Nic! Nie dosc, ze niemal nie bylo ruchu to nawet auta na francuskich blachach nas olewaly.

Po rzeczonych 3h wnerwilismy sie, zalozylismy plecaki, wzielismy namiot i gitare i postanowilismy szukac parkingu przy autostradzie.. 10 kilometrow. 10 kilometrow lasem, gorami, krzakami, przeskakiwanie siatki.. I to nie do parkingu, ale do jakiejkolwiek cywilizacji. Totalnie padnieci, przepoceni, ale zadowoleni ze zdjecia plecakow - uskutecznilismy rekonesans. Po kosmicznej gimnastyce jezykowej z pania ze stacji, dwoma kierowcami - okazalo sie, ze jestesmy przy drodze krajowej. Co prawda na Francje, ale malo uczeszczanej. Bez mala... 2h czekania. I co? Nic.

I tutaj przechodzimy w koncu do optymistecznej czesci opowiesci. Na zjazd, przy ktorym czekalismy, jakas godzine temu zajechal facet z przebita opona. Chwytajac sie brzytwy zapytalismy, czy nie potrzebuje pomocy, ale on tylko stwierdzil, ze zadzwoni. Jednak po jakis 30min wyciagnal lewarek, klucz, zaczal cos kombinowac. A ze byl to wlasciciel nowiutkiej Astry coupe to nie szlo mu to wszystko najlepiej. Wiec spytalem znow czy pomoc, na co uslyszalem, ze nic nie mozna zrobic bo klucz nie pasuje. Z pewnym niedowierzaniem zaczalem bawic sie srubkami.. Na ktorych okazaly sie byc nakladki :) szybkie zdjecie nakladek, w 5min zmienilismy kolko, umylismy lapska no i... Jestesmy w drodze do Perpignan :D a tam zaczyna sie autostrada francuska i jest swietne miejsce do lapania.

Doslownie pare minut temu (jest 19.25) wjechalismy do Francji. Jesli utrzymamy tempo jeden dzien - jeden kraj - wracamy w piatek. Jesli zostanie jeden dzien - 200km... Wracamy za 9 dni :p

Pozdrawiamy z Perpignan, wlasnie dojechalismy ;)

Kochamy,

Adam & Jacek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz